środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 5.

*Barbara*
Spojrzał na mnie i tylko się uśmiechnął.
-Nie strzelisz jesteś zbyt wystraszona i skołowana. Nie wiesz gdzie jesteś i co się z tobą dzieje.- zbliżał się powoli.
-Nie wiesz jaka jestem, nie wiesz co czuję. Odsuń się bo strzelę.- krzyknęłam. Coraz mocniej naciskałam na spust. Bałam się, że on coś mi zrobi. Był niebezpieczny nawet bez broni.
-Strzelaj, czekam!- wydarł się odsłaniając klatkę piersiową.- Dlaczego tego nie robisz? Przecież tego chcesz.- zaśmiał się.
-Odejdź to się zastanowię, czy cię zabić, czy ci darować.- zbliżał się dość szybko jak na kogoś bezbronnego.
-Wiem, że jesteś przestraszona widzę to w twoich oczach. Boisz się mnie.- rzucił.
-Nie, nie boję się ciebie. Bardziej się tobą brzydzę.- przełknęłam ciężko ślinę. On ma rację boję się go.
-To strzelasz czy nie? Mam ważniejsze sprawy niż użeranie się z takim dzieciakiem jak ty.- ustał w miejscu odsłaniając tors.-Wiesz co może ściągnę koszulkę, żeby jej nie zabrudzić krwią.- zaśmiał się ściągając koszulkę. Na jego brzuchu było pełno blizn, które starał się zamaskować tatuażami. Zmiękłam widząc te blizny. Czułam jak łza spływa po moim policzku.
- Masz rację nie potrafię strzelić, ale…- rzuciłam bronią prosto w niego. Dostał w brzuch. Zwijał się na dywanie z bólu. Słyszałam jego ciche syczenie i przekleństwa które mruczał pod nosem. Za pewne kierowane w moją osobę. Podbiegłam do niego i z kieszeni wyciągnęłam klucz. Stałam pod drzwiami. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam trafić w zamek. Spojrzałam na chłopaka. Powoli się podnosił nadal trzymając rękę na brzuchu. Trafiłam. Przekręciłam klucz i ostatni raz się odwróciłam. Chłopaka tam nie było. Poczułam ciepły oddech na moim karku. Zrobiło mi się zimno. Stał za mną. Czułam mocny zapach perfum zmieszanych z alkoholem i dymem papierosowym. Złapał mnie za ramiona i rzucił mną o ścianę. Zsunęłam się po niej. Czułam jak coś przeskoczyło mi w kręgosłupie nie mogłam się podnieść. Podniósł mnie i przyparł z powrotem do ściany. Stałam z nim twarzą w twarz.
-Chciałem być dla ciebie kurwa miły, ale chyba nic z tego.- wysyczał przez zęby.
-Nikt cię o to nie prosił. Dla mnie jesteś nikim.- warknęłam.
-Zamknij się wreszcie! Wkurwiasz mnie.- krzyknął podnosząc rękę, żeby znowu mnie uderzyć. Skuliłam się zasłaniając twarz ramieniem. Nerwowo czekałam, aż w końcu uderzy.
&
Przez dłużysz czas nie czułam jego obecności w pomieszczeniu. Spojrzałam przez ramie. Nie było go w mieszkaniu. Usłyszałam tylko przekręcanie klucza w drzwiach i kroki dobiegające z klatki schodowej. Miałam okazje i czas by wszystko sobie przypomnieć. Siedziałam na kanapie od czasu kiedy wyszedł. Zdałam sobie sprawę, że już nigdy mogę nie zobaczyć rodziców i Jamesa.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 4.

*Barbara*
Obudziłam się w czyimś domu. Nie przypominam sobie, żebym w nocy do kokoś szła. Do tego strasznie bolała mnie prawa ręka. Wyciągnęłam rękę spod koca. Była zawinięta w zakrwawiony bandaż i do tego cała opuchnięta. Wolę nie wiedzieć dla czego. Dlaczego jestem w czyimś mieszkaniu. Straciłam przytomność, czy zostałam porwana? Podeszłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę. Zamknięte. „No kto by przypuszczał.” szeptałam w myślach. Zaczęłam rozglądać się za jakimś kluczem. Nikogo nie było w domu. Po pomoc zadzwonić też nie mogłam. Przeszukałam całe mieszkanie. Została mi ostatnia szuflada stojąca przy kanapie. W niej tylko moja ucieczka z tej dziury. Zamiast klucza znalazłam pistolet. Szybko odłożyłam go na szafkę. Zdałam sobie sprawę, że jestem w domu jakiegoś przestępcy. Podeszłam do okna może tędy uda mi się wyjść. Piąte piętro. Za wysoko nie zejdę. Oparłam ręce o parapet i zaczęłam myśleć. Z transu wyrwały mnie kroki dobiegające z klatki schodowej. Nie wiedziałam co robić. Schować się czy, może lepiej siedzieć cicho i czekać na pewną śmierć. Szybkim ruchem wzięłam broń leżącą na szafce. Pierwszy raz mam prawdziwą broń w dłoniach. Nie wiem czego bardziej się bałam; broni w ręce czy, tego, że zaraz stanę twarzą w twarz z kryminalistą, który mnie tu więzi. Przybrałam pewną siebie pozycję. Mimo to czułam się jak przestraszone dziecko. Do mieszkania wszedł wytatuowany blondyn. Nawet na mnie nie spojrzał tylko zamknął za sobą drzwi na klucz. Schował go do tylnej kieszeni spodni. Palcem coraz mocniej naciskałam na spust. Łzy napływały mi do oczu. Nie chciałam zrobić mu krzywdy, ale jeśli spróbuje się do mnie zbliżyć zabiję z zimną krwią.

~~~~~*~~~~~

Jeśli chcecie w komentarzach piszcie linki do waszych blogów. Chętnie przeczytam i skomentuję :D

Rozdział 3.

*Barbara*
Odwróciłam się. Za mną stał chłopak o czekoladowych oczach, był cały wytatuowany. Mocno trzymał moje ręce. Nie chciał, żebym się wyrwała. Podbiegł do niego drugi chłopak, a za nim dziewczyna.

*Niall*
Mocno złapałem jej rękę odsłaniając     spory fragment żył. Perrie z dużej torby wyciągnęła strzykawkę z środkiem usypiającym. Przyłożyła ją do ręki dziewczyny. Delikatnie ją wbiła. Ta głupia suka szarpnęła ręką tak, że Edwrds zamiast końcówki wbiła całą igłę. Lek zadziałał.
-Co ty robisz?!- wydarłem się na Perrie.
-Ratuje ją!- wydarła się próbując zatrzymać krwotok.
-Niall kurwa nie drzyj się na moją dziewczynę, bo ci wyjebię.- Malik szarpnął mnie za bluzę.
-Przez to, że nie trzymałeś jej ręki mogła umrzeć. Gdyby nie ja doszło by do uszkodzenia żyły.- uspokoiła się trochę po akcji ratowania życia tej idiotce.
-Widzisz Horan to nie wina Pez tylko twoja bo to ty nie trzymałeś tej ręki jak trzeba. I się kurwa nie drzyj na nią.- mruknął Zayn.
-Przepraszam was wkurwiłem się.- mruknąłem.
-Kurwa. Stało się.- szepnęła pod nosem.
-Co jest skarbie?- zapytał zaniepokojony Zayn.
-Doszło do zapalenia.- obok rany wstrzyknęła jakiś inny płyn.- Powinno zadziałać.- szepnęła do siebie.
Zaniosłem dziewczynę do swojego
mieszkania. Położyłem na kanapie.
-Zayn, Perrie popilnujcie jej ja muszę wyjść coś załatwić.- powiedziałem idąc do drzwi.
-O tej porze?- zapytała dziewczyna w fioletowych włosach.
-Tak o tej porze. Stare porachunki.- rzuciłem i wyszedłem. Miałem sprać jednego gościa, który wisi mi grubą kasę.
/godzina 6;36/
Resztę nocy spędziłem u Styles’a. Jebany ma nie wygodną kanapę. Do tego zaprosił „koleżankę” na noc. Nie mogłem spać. Może nie dla tego, że ta kurwa darła się całą noc, ale ze strachu o tą dziewczynę. Wymknąłem się po cichu z jego domu i poszedłem do siebie zobaczyć co z tą laską.

~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~

Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wyjechałam na parę dni i nie miałam dostępu do komputera i internetu. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :*



poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 2.

*Barbara*
Szybko weszłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Weszłam do garderoby. Chciałam zrobić na nim wrażenie. Znalazłam czarną sukienkę z rękawami ¾ i odkrytymi plecami. Dół sukienki obszyty był złotymi klamrami. Kreacja zaprojektowana została przeze mnie. W całej Europie są takie trzy. Jedna należy do mnie, druga do Drew, a trzecia do jakiejś szczęściary. Założyłam ciemno granatowe szpilki. Pobiegłam do łazienki zrobić makijaż. Próbowałam sama zrobić coś z włosami, ale się poddałam i poprosiłam moją opiekunkę Izabel. W sumie kiedyś była fryzjerką. Z prawej strony zrobiła mi dwa małe, ale za to mocno ściśnięte warkocze dobierane. Resztę włosów, które zostały przerzuciła na drugą stronę. Lekko podtapirowała i spryskała lakierem do włosów. Wyszłam przed dom i zanim się obejrzałam i pod moimi drzwiami stała czarny Jaguar James’a. Uśmiechnęłam się do siebie i wsiadłam d samochodu.
/2 godziny później/
Przez większość imprezy gadałam z chłopakiem moich marzeń. Poszliśmy go ogrodu jak najdalej od innych. Przy McVey’u jestem inna bardziej szczęśliwa, zadowolona, czuję się przez kogoś kochana. Myślę, że to jest moja prawdziwa miłość. Drew podbiegła do nas i zaprowadziła do środka. Mieliśmy grać w butelkę. Byłam przeciwna, ale za namową Bradley’a zgodziłam się. Parę razy całowałam się z Bradley’em, Connor’em i innymi chłopakami, ale nie z Jams’em. Głupio się czułam. Wzięłam Drew w ustronne miejsce. Po prostu do pokoju Brada.
-O czym tak długo gadaliście?- zapytała zamykając drzwi.
-Tajemnica.- zachichotałam.- Idziesz ze mną do domu?- zapytałam nieco poważniejąc.
-Teraz?- zapytała zdziwiona.- Jest jeszcze wcześnie.
-Ja muszę iść, cholera boję się.- pisnęłam siadając obok niej na łóżku.
-Znowu masz wrażenie, że ktoś cię śledzi?- zapytała mocno chowając mnie w uścisku.
-Ono jest cały czas, albo mam jakieś chore urojenia, albo to prawda.- pisnęłam.
-To tylko głupie urojenia, kto byłby tak głupi, żeby cię śledzić.- uspokoiła mnie trochę.
-Dobra ja spadam.- pożegnałam się z nią.
Zeszłam na dół i pożegnałam się z prawie każdym i wyszłam z budynku. Wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić po szofera. Ught… telefon mi padł, bo zapomniałam go podłączyć przed wyjściem. Nie będę nikogo prosić, żeby podrzuciła mnie do domu. Noc jest piękna przejdę się na pieszo. Skrótem mam stąd 16 minut, a miastem pół godziny. Z domu wybiegł James. Rozglądał się jakby kogoś szukał.
-Wsiadaj da samochodu.- podbiegł do Jaguara stojącego obok nas.
-Nie, nie trzeba przecież nawet nie możesz prowadzić, piłeś.- mruknęłam cicho.
-To może, cię odprowadzę do domu.- zaproponował okrywając mnie swoją kurtką.
-Kochany jesteś. Naprawdę trafię do domu. Skrótem mam stąd 16 minut drogi.- oddałam mu kurtkę i chciałam pocałować w policzek, ale specjalnie odwrócił twarz w moją stronę. Zaśmiał się i odwzajemnił pocałunek.
„Weź chociaż kurtkę” szepnął okrywając mnie. Szepnęłam ciche „Pa” i odeszłam.
-Jutro zadzwonię kochanie.- krzyknął wchodząc do domu Simpsona.
Poszłam przez jedną z starszych dzielnic. W dzień ta dzielnica wygląda trochę inaczej, mniej strasznie. Czułam, że przez całą drogę ktoś, za mną idzie, ale za każdym razem kiedy się odwracałam nikogo nie było… Może mi się tylko wydaję, bo jestem przemęczona. Ktoś mocno ścisnął mój nadgarstek. Wystraszyłam się, serce zamarło mi w klatce piersiowej.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 1.

*Barbara*
Zadzwonił budzik. Obudziłam się jak zawsze w wielkim, wygodnym łóżku. Zeszłam zaspana z łóżka i weszłam do wielkiej garderoby. Wybrałam sukienkę zaprojektowaną przez Jack'a McCullough’a i Lazoro’a Hernadez’a. Podobno najlepsi projektanci 2013 roku. Mój dom w pewnym stopniu przypomina pałac. Jest ogromy. Zeszłam do kuchni. Mamy znakomitego kucharza, Pana John’a Wels’a, który ma u mnie znanie za wspaniałe naleśniki francuskie. Większość dzieciaków pewnie zazdrości mi rodziców milionerów, ale w rzeczywistości to nic fajnego. Czasem nawet po cichu marzę, żeby się z tond wyrwać. Nie widuję ich całe dnie, a czasem nawet tygodnie. Są tak pochłonięci robieniem kariery, że czasem nawet zapominają daty moich urodzin. Chciała bym chociaż jeden dzień spędzić jako zwykła nastolatka. Pójść do normalnej szkoły, a nie do prywatnej. Wyobrażacie sobie mieć służącą, która jest na każde twoje zawołanie? Skończyłam śniadanie. Limuzyna już na mnie czekała przed domem. Mój szofer zawiózł mnie do szkoły. Weszłam do budynku i zaczęło się. Nie było nikogo z kim mogła bym pogadać. Dziewczyny zachwycały się najnowszą kolekcją mojej mamy. Nie mogłam tego znieść. Denerwuje mnie to kiedy, ktoś zaczyna nawijać o zawodach moich rodziców. Szłam patrząc w podłogę z moją przyjaciółką Drew Harrison. Ona jako jedyna nie jest pusta jak reszta dziewczyna z tej szkoły. Z nią mogę gadać o wszystkim. Uderzyłam przypadkiem w kogoś. Odruchowo zaczęłam przepraszać. Spojrzałam w górę. Zderzyłam się z James’em McVey’em. Chłopakiem w którym kocham się od piątej klasy.
-Nic się nie stało.- uśmiechnął się do mnie pokazując szereg białych zębów.
-Przepraszam.- rzuciłam i szybko odeszłam.
Za każdym razem kiedy mam okazję z nim pogadać panikuję i uciekam. Chciałabym być tak odważna jak Drew. Ona miała już z trzech chłopaków, a ja ani jednego. Tata mówi, że jak tak dalej pójdzie to zostanę starą panną. Mama próbuje mnie bronić tym, że mam dopiero 16 lat i zdążę jeszcze mieć chłopaka.
-Dlaczego uciekłaś?- zapytała Drew podpierając się ręką o szafkę.
-Nie wiem. Boję się z nim rozmawiać. On jest taki idealny, a ja.- wymruczałam.
-Jeśli będziesz przed nim uciekać nigdy nie będziesz z nim.- otworzyła swoją szafkę o wyciągnęła z niej książki na następną lekcję.- Musisz się w końcu ogarnąć i zagadać do niego.- popchnęła mnie w jego stronę.
Prawie znowu na niego wpadłam. Odwróciłam się i spojrzałam na nią z wyrzutem. Wyszeptałam do niej ciche „Za co?” i odwróciłam się w stronę chłopaka.
Nie wiedziałam co powiedzieć stałam tam jak idiotka. Spojrzałam w jego cudowne oczy. Z roztrzepania upuściłam książkę. Ught… niezdara ze mnie. Schyliliśmy się w tym samym czasie po książkę. Nasze dłonie przypadkiem się spotkały. Odsunęłam szybko rękę.
-Mój kumpel Brad robi dziś nie duże party może pójdziemy tam razem?- zapytał podając mi książkę.
Spojrzałam na Drew która stała za mną z jej chłopakiem Tristan’em. Była zajęta chłopakiem, żeby spojrzeć na mnie. Uśmiechnęłam się myśląc, że tego nie zauważy.
-Tak.- pisnęłam ze szczęścia.
-Przyjadę po ciebie o 21;30. Dasz radę?- poklepał mnie po ramieniu i poszedł do swoich kumpli.
Pobiegłam do Harrison i mocno ją przytuliłam.
-Za co to?- zapytała zdziwiona.
-Dzięki tobie idę na imprezę z James’em.- mruknęłam.
/5 godzin później/
Po szkole poszłam z Drew na małe zakupy. Łaziłyśmy po wszystkich sklepach jakie były tylko w galerii. Drew musiała znaleźć sobie jakąś sukienkę na wieczór. Zostało nam jeszcze parę sklepów, a ja nie miałam już siły. Drew wzięła ze sobą do przymierzalni 5 sukienek. Usiadłam na kanapie przed przymierzalniami.
-Kobieto zdecyduj się w końcu.- wymruczałam oglądając jedną z jej kreacji.
-To nie takie proste. Nie wiem w której mi lepiej.- rzuciła zerkając na dwie identyczne sukienki.- A ty w czym idziesz?- zapytała odrywając na moment wzrok od sukienek.
-W sukience, którą zaprojektowałam.- mruknęłam podając jej sukienkę która powinna jej się spodobać.
-Ooo… ta jest śliczna. Przymierze tylko tą i obiecuję, że wybiorę którąś z tych.
Drew zniknęła za zasłoną przymierzalni. Wróciłam na kanapę. Przeglądając ubrania które kupiłam wcześniej. Spojrzałam na cienki sweter w paski z którego byłam najbardziej zadowolona.
-No i jak?- usłyszałam głos Drew wychodzącej zza zasłony.
Wyglądała ślicznie w turkusowej sukience. Jej nogi wydawały się jeszcze dłuższe. Zrobiła parę obrotów i z powrotem wróciła, żeby się przebrać. Wzięła sukienkę, którą ja jej wybrałam. Zapłaciła i wyszłyśmy z galerii.
Odwieźliśmy Drew pod jej dom i wróciłam do swojego. Kiedy czekałam, aż furtka się otworzy miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Mam to już od tygodnia. To wrażenie, że ktoś cały czas mnie śledzi, że jest za mną.

Prologue


Ta historia zawiera tematy, które mogą obrazić niektórych czytelników. Występują tu odniesienia do; sprośności, przekleństw, scen przemocy, alkoholu i narkotyków.

 
Barbara jest córką jednych z najbogatszych ludzi Europy. Z jej doskonałymi stopniami, frekwencją i wspaniałym tłem jej życie nie mogło być lepsze. Dopóki nie zostaje porwana.
&
Niall chłopak z przeszłością o której prawie nikt nie wie. Mający jeden plan wzbogacić się. Co będzie z planem kiedy górę wezmą uczucia?
 
 Czy rodzice zaakceptują ich takimi jakimi są?

BOHATEROWIE

 
Barbara Palvin
 
 
Niall Horan
 
INNI
 
 
Harry Styles
 
 
Liam Payne
 
 
Louis Tomlinson
 
 
Zayn Malik
 
 
Perrie Edwards
 
 
James McVey