poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 2.

*Barbara*
Szybko weszłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Weszłam do garderoby. Chciałam zrobić na nim wrażenie. Znalazłam czarną sukienkę z rękawami ¾ i odkrytymi plecami. Dół sukienki obszyty był złotymi klamrami. Kreacja zaprojektowana została przeze mnie. W całej Europie są takie trzy. Jedna należy do mnie, druga do Drew, a trzecia do jakiejś szczęściary. Założyłam ciemno granatowe szpilki. Pobiegłam do łazienki zrobić makijaż. Próbowałam sama zrobić coś z włosami, ale się poddałam i poprosiłam moją opiekunkę Izabel. W sumie kiedyś była fryzjerką. Z prawej strony zrobiła mi dwa małe, ale za to mocno ściśnięte warkocze dobierane. Resztę włosów, które zostały przerzuciła na drugą stronę. Lekko podtapirowała i spryskała lakierem do włosów. Wyszłam przed dom i zanim się obejrzałam i pod moimi drzwiami stała czarny Jaguar James’a. Uśmiechnęłam się do siebie i wsiadłam d samochodu.
/2 godziny później/
Przez większość imprezy gadałam z chłopakiem moich marzeń. Poszliśmy go ogrodu jak najdalej od innych. Przy McVey’u jestem inna bardziej szczęśliwa, zadowolona, czuję się przez kogoś kochana. Myślę, że to jest moja prawdziwa miłość. Drew podbiegła do nas i zaprowadziła do środka. Mieliśmy grać w butelkę. Byłam przeciwna, ale za namową Bradley’a zgodziłam się. Parę razy całowałam się z Bradley’em, Connor’em i innymi chłopakami, ale nie z Jams’em. Głupio się czułam. Wzięłam Drew w ustronne miejsce. Po prostu do pokoju Brada.
-O czym tak długo gadaliście?- zapytała zamykając drzwi.
-Tajemnica.- zachichotałam.- Idziesz ze mną do domu?- zapytałam nieco poważniejąc.
-Teraz?- zapytała zdziwiona.- Jest jeszcze wcześnie.
-Ja muszę iść, cholera boję się.- pisnęłam siadając obok niej na łóżku.
-Znowu masz wrażenie, że ktoś cię śledzi?- zapytała mocno chowając mnie w uścisku.
-Ono jest cały czas, albo mam jakieś chore urojenia, albo to prawda.- pisnęłam.
-To tylko głupie urojenia, kto byłby tak głupi, żeby cię śledzić.- uspokoiła mnie trochę.
-Dobra ja spadam.- pożegnałam się z nią.
Zeszłam na dół i pożegnałam się z prawie każdym i wyszłam z budynku. Wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić po szofera. Ught… telefon mi padł, bo zapomniałam go podłączyć przed wyjściem. Nie będę nikogo prosić, żeby podrzuciła mnie do domu. Noc jest piękna przejdę się na pieszo. Skrótem mam stąd 16 minut, a miastem pół godziny. Z domu wybiegł James. Rozglądał się jakby kogoś szukał.
-Wsiadaj da samochodu.- podbiegł do Jaguara stojącego obok nas.
-Nie, nie trzeba przecież nawet nie możesz prowadzić, piłeś.- mruknęłam cicho.
-To może, cię odprowadzę do domu.- zaproponował okrywając mnie swoją kurtką.
-Kochany jesteś. Naprawdę trafię do domu. Skrótem mam stąd 16 minut drogi.- oddałam mu kurtkę i chciałam pocałować w policzek, ale specjalnie odwrócił twarz w moją stronę. Zaśmiał się i odwzajemnił pocałunek.
„Weź chociaż kurtkę” szepnął okrywając mnie. Szepnęłam ciche „Pa” i odeszłam.
-Jutro zadzwonię kochanie.- krzyknął wchodząc do domu Simpsona.
Poszłam przez jedną z starszych dzielnic. W dzień ta dzielnica wygląda trochę inaczej, mniej strasznie. Czułam, że przez całą drogę ktoś, za mną idzie, ale za każdym razem kiedy się odwracałam nikogo nie było… Może mi się tylko wydaję, bo jestem przemęczona. Ktoś mocno ścisnął mój nadgarstek. Wystraszyłam się, serce zamarło mi w klatce piersiowej.

4 komentarze:

  1. Robi się ciekawie. Czekam na trójeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko jesteś tak samo utalentowana jak Daisy obydwie macie ogromny talent czekam na nexta i to szybko plisss :** , a w mam imieninki :D dałoby się coś z tym zrobić??? <3
    już kocham tego bloga miśka :"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, takie komentarze są dla mnie ważne :) Postaram się coś z tym zrobić :*

      Usuń